poniedziałek, 28 września 2015

Fanatyk z lasu: Prolog

      Żyjemy w czasach, gdzie rządzi Internet, wszystkie portale społecznościowe. Ludzie, tak teraz się poznają. Większość nastolatków na świecie się, odcięło od świata realnego. W tym wzrosła liczba prześladowców, w Internecie. Osiemnastoletnia Valerie spędza swój czas, tylko będąc na Twitterze, Facebook'u i Instagramie. Kiedyś wychodziła, ze znajomymi na spotkania, a teraz? Nic nie ma. Jakiegoś dnia dziewczyna dostała e-mail'a z pogróżkami i jej przerobionymi zdjęciami. "Kto, by mi to zrobił? Sprawdzę przez IP, może mi się uda, ale wątpię." pomyślała i szybko dorwała się do komputera. Łzy na jej policzkach zawitały, była przerażona. Wstydziła się, samej siebie.
-Issac Saxer, dobra mam-mruczała pod nosem-Miasto nie podane, dziwne. Żadne dane, ktoś się chyba boi. 
Dostała od niego ponowną wiadomość 
I: Zostań moją, na zawsze! Proszę! Zrobię dla, Ciebie wszystko!
V: To się odczep! Czemu, mnie prześladujesz?! To nie, jest normalne! Znajdź sobie inną do tego, ale nie mnie!
I: Ja Cię znajdę!
Zakończył rozmowę, która nie miała sensu. 
     Dziewczyna poszła do szkoły. Valerie była, przez rówieśników wyśmiewana z powodu zdjęć. Przerosło ją to do takiego stopnia, że planowała samobójstwo. Była, wręcz osobą bardzo wrażliwą i emocjonalną. Również jest wyśmiewana z tego, że jest albinoską. Norweżka spędzała swój czas na telefonie. W pewnym momencie jej telefon nie ubłagalnie dzwonił. Skupiła się na nim i krzyknęła.
-No, weź działaj! Rozłącz się, co za badziewie!-Wszyscy się na nią spojrzeli i kontynuowała.-Cholera, wyłącz się! Nie wytrzymała i rzuciła telefon, który się zniszczył. Idąc korytarzem szkolnym zobaczyła plakat ze zgłoszeniem do konkursu rysowniczego. Wiedziała, że się do tego nadaje, jednak była zmartwiona sytuacją. Uwielbiała rysować, tak się rozładowywała.
-Cześć! Jak tam? Słyszałaś o tym, że szukają rysowników i malarzy? Nadajesz się, musisz wziąć udział!-Wykrzykiwała jej przyjaciółka, która nagle wyszła zza rogu.  Nazywała Liv była brunetką o zezowatych oczach i zadartym nosie, jest pełna w piegach.
-Ja tam siebie nie widzę, nie mam dziś humoru-odparła i poszła do łazienek. "Ufff, więc tak kończę lekcje i idę dróżką koło lasu. Będzie szybciej." pomyślała i usłyszała coś dziwnego, tym razem były to drzwi od jej kabiny. Nie wiedząc co robić cofała się tak, aby nie było jej widać. Na jej twarzy było widać przerażenie, już myślała, że coś ją dotknę. Nie stało się tak, tylko drzwi się same otworzyły. Była zdziwiona, przecież mieszka w Norwegii w kraju bez zabójstw i problemów, jedynie brak tolerancji u, niektórych nastolatków. Tak już jest na całym świecie.
     Wróciła na lekcje, usiadła przy oknie przy, którym padało u innych nie. Nie skupiała się na nauczycielach, tylko dalej patrzyła w okno.
-Valerie! Spójrz na mnie, czy lekcja jest za oknem, czy tu?-Zapytała się, trochę zirytowana nauczycielka.
-Tu jest w sali, a gdzie ma być-odpowiedziała jej osiemnastolatka i przeszła, dalej do lekcji. W pewnym momencie za oknem ujrzała mężczyznę, który stał przy wierzbie. Drzewo stało przy ulicy, a po chwili stał przy ławkach na placu. Zrobił to nie ruszając się. Albinoska popatrzyła na resztę klasy i w ułamku sekundy, ktoś ją złapał włosy i wyciągnął, przez okno.
-Mam Cię, mówiłem Ci, że szybko sobie nie odpuszczę-wysyczał mężczyzna. Z wyglądu przypominał Latynosa. Nie wydawał się podejrzany, ale był strasznie dziwny.
-Kim ty jesteś?-Zapytała z bólem, bowiem trzymał ją wysoko za włosy.-Proszę powiedz mi to! Au, puść to boli! I puścił ją na krzak róż. Valerie była cała pocięta. 
-Mocniej boli? Aaaa! Zapomniałem, w tym momencie co Cię opuszczałem, zabrałem Ci głos ma piękna pani. Chodź do mego domu. Nie ma się, o co martwić inni zapomną. Problem z głowy-skończył chłopak, miał bardzo przyjemny głos. Wziął dziewczynę na plecy i zabrał do siebie. 

Jak się teraz potoczy? Co stanie się pod drogą? Czego chcę facet od Valerie? Gdzie go poniesie? Kogo pozna albinoska? Tego dowiemy się już w następnym rozdziale.